Czasem w toku postępowania policji potrzebne jest badanie na wariografie. Może się domagać go strona, która kogoś oskarża. A może sam oskarżony się go domagać, jeżeli uważa, że jest niewinny…albo myśli, że uda mu się takie urządzenie okłamać. Ale, żeby okłamać wariograf, trzeba naprawdę…dobrze kłamać. A nie wszyscy potrafią taką sztukę opanować. Badanie na wykrywaczu kłamstw jest bardzo czułe. Człowiek podłączony jest do czujników, które umieszczone są w różnych punktach naszego ciała. Mają one właśnie na celu wykrycie najdrobniejszego napięcia czy zdenerwowanie, które objawia się przy kłamaniu. Czasem gołym okiem człowiek nie jest w stanie wykryć czy ktoś kłamie. Przepytywany przez nas ma żelazną twarz i niczym się nie wzrusza. Ale wewnątrz jego organizmu nerwy mogą się napinać i to już będzie wykrywalne dla wariografu. Mówi się, że ktoś ma żelazne nerwy. Ale nawet takie nerwy są wyczuwalne dla takiego urządzenia. Naprawdę trzeba być bardzo zdolnym aby oszukać wariograf, który jest bardzo czuły na organizm człowieka.