Heli-Heroes

Na początku wakacji gracze zachwycali się polską strzelaniną Vulture, wydaną jako dodatek do czasopisma Action Plus. Lada moment na rynku pojawi się podobny produkt – i też będzie polski! Grę Heli-Heroes wypchnie do sklepów znana firma Topware.

FABUŁA

Odgrywa drugoplanową rolę, choć to właśnie o niej najwięcej wiadomo. Co prawda dla większości graczy nie jest obojętnym, czy strzelają do kaczek, jeleni, katolików, faszystów czy też członków redakcji konkurencyjnego serwisu o grach komputerowych, lecz niewątpliwie są oni gotowi przełknąć wszystko, byle tylko dać upust swym negatywnym emocjom. Nic więc dziwnego, że fabuła Heli-Heroes cuchnie sztampą. Sztampą, bo każda opowieść z dużą ilością pocisków w ten sposób pachnie. A jednocześnie sztampą, która zapowiada niezłą wyżywkę.
Jedna uwaga – w chwili, gdy pisze te słowa, zaprezentowana na stronie Topware fabuła gry zawiera kilka błędów logicznych, a zwłaszcza dat zdarzeń występujących w niewłaściwej kolejności. Na potrzeby niniejszego tekstu zmieniam je; są to bowiem szczegóły i nie mają wpływu na zabawę. Informacje o nieścisłościach przekazuje jednak do Topware i mam nadzieję, że w chwili, gdy czytasz te słowa, strona http://heli-heroes.topware.pl/ stanowić będzie przykład sprawnie przygotowanego serwisu tematycznego (do czego zresztą firma mnie przyzwyczaiła). A więc… Czas Rewolucji uchodzi za jedną z najgroźniejszych ugrupowań terrorystycznych ostatnich lat. Poważni, zdecydowani na wszystko mężczyźni, którzy dla dobra sprawy gotowi są poświęcić swój wzrok i zarwać całą noc. Ich wyćwiczone mięśnie palców są jak diament, który kruszy stal, zaś umysł wykazuje bystrość nawet w ogniu elektronów ulatujących z rozgrzanego ekranu monitora. Tak, nie mylisz się. Czas Rewolucji to nowoczesna organizacja terrorystyczna. Miejsce bomb zajęły w jej arsenale najbardziej perfidne hakerskie sztuczki.
Wszystko zaczęło się w 1992 roku, kiedy Internet ruszył z kopyta. Nagle okazało się, że cały cywilizowany świat ma ochotę kręcić interesy nie ruszając się sprzed biurka. Wirtualne banki, e-sklepy i e-giełdy w przeciągu kilku przybrały imię Codzienności. Taki obrót sprawy najbardziej ucieszył elektronicznych włamywaczy, którzy to stali się wrogami publicznymi numer jeden. Rządy większości państw powołały specjalne komórki, mające przeciwdziałać ich szkodliwym e-manipulacjom. Siódmy Departament, grupa działająca przy Departamencie Obrony USA, należała do najlepszych. W jej szeregach znaleźli się bowiem najzdolniejsi programiści i inżynierowie, wśród których pierwsze skrzypce grał Thomas 'Gray’ Savage, specjalista systemów kodowania i zabezpieczeń.
W 1999 roku podczas konferencji 'Cywilne systemy zabezpieczeń i kontrola danych’ w Paryżu, Savage poznał Lionela Genoe, francuskiego programistę oficjalnie pracującego dla znanego koncernu samochodowego. Człowiek ten potajemnie wspierał niewielką bojówkę anarchistyczną zwącą siebie Czasem Rewolucji. Jego dar przekonywania zaraził Savage’a, który wkrótce rozpoczął działalność dywersyjną w ramach Siódmego Departamentu. Włamania na serwery portali internetowych, banków i korporacji przemysłowych dostarczyły anarchistom pieniędzy, zaś zmiana treści witryn kilku paryskich ambasad sławę.
W maju 2001 roku Savage został namierzony przez swoich kolegów. Na kilka godzin przed aresztowaniem opuścił swoje mieszkanie i wynajętym samolotem opuścił Stanu Zjednoczone. Dotarł do Paryża, gdzie wraz z Genoe włamał się do Banku Rezerw Federalnych. W ciągu zaledwie kilku miesięcy zapewnił organizacji środki finansowe sięgające 3 miliardów dolarów. Sieć korupcji, manipulacji mediami, przemytem, nielegalnym handlem bronią, wkrótce oplotła całą Europę. Piekło rozpoczęło się, gdy w styczniu 2002 roku główny serwer Pentagonu odmówił przyjęcia hasła administratora…
Kto podjął rzuconą przez Czas Rewolucji rękawicę? Blitzangriffstruppen, grupa powstała na terenie Republiki Federalnej Niemiec tuż po tragicznych wydarzeniach w Monachium w 1972 roku. Starannie wyselekcjonowani i doskonale wyszkoleni żołnierze i inżynierowie, działający tam, gdzie wszystkie inne środki zawiodły. Nie stosujący negocjacji i nie biorący więźniów. Od 1991 roku, od dnia upadku muru berlińskiego zwący się International Special Forces – Grupa uderzeniowa Alpha. Prawdziwi twardziele.

GRAFIKA I DŹWIĘK

Heli-Heroes stanowi klasyczny przykład nowoczesnej, czysto zręcznościowej strzelaniny wykorzystującej możliwości najlepszych kart graficznych. Posiadacze GeForce2, GeForce3 i Radeon ujrzą na swym ekranie Per Pixel Bump Mapping, a także – po raz pierwszy w historii gier komputerowych – Per Pixel Specular Lightning, zapewniające niemal naturalne refleksy światła z jednoczesnym zachowaniem pełnej szczegółowości tekstur. Do tego programiści Topware dorzucą doskonale wymodelowane obiekty 3D oraz dopracowane w najmniejszych szczegółach wybuchy. Podczas misji nocnych swą moc pokaże autorski system oświetlenia, operujący wieloma (do 64) źródłami światła w różnych kolorach. Co ważne, program działa szybko nawet i na przeciętnych komputerach, a to za sprawą silnika dopasowującego wyświetlaną grafikę do mocy procesora i karty graficznej. Oddzielnym cudem jest wsparcie dla okularów 3D Revelator firmy ELSA, sprawiających wrażenie, że Heli-Heroes działają w trójwymiarze. Zdaniem testujących to urządzenie stanowi ono kolejny, bardzo mocny krok w kierunku wirtualnej rzeczywistości.
Za muzykę pojawiającą się podczas zabawy odpowiedzialni są profesjonalni muzycy. Efekt ich pracy promieniuje dynamizmem i dopasowuje się do klimatu gry. Kompozycjom towarzyszą oczywiście odgłosy wybuchów i wystrzałów, bez których żadna strzelanina obejść się nie może. Nie brakuje też okrzyków i docinków pilotów komentujących wydarzenia niczym Andrzej Zydorowicz mecze polskiej reprezentacji. Dodaje to zabawie realizmu, a jednocześnie zwiększa i tak sporą dawkę emocji.

ZABAWA

Jak przystało na grę opowiadającą o internetowych przestępcach, Heli-Heroes wykorzystywać będzie przynajmniej część możliwości sieci. Z całą pewnością pojawi się w niej globalny serwis wyników z listą najskuteczniejszych 30 graczy. O tym, czy i jak będzie wyglądał tryb multiplayer, na razie nie wiadomo. Prawdopodobnie da się jednak zagrać w dwie osoby. Cieszy też fakt, że pady i joysticki (w tym z force feedbackiem) zostaną w pełni obsłużone. Natomiast dwa rozbudowane tryby rozgrywki (trening i zawody) zapewnią graczom odpowiednie przeszkolenie przed wyskoczeniem na plac boju. Na nim znajdą się zaś całkowicie trójwymiarowy teren i jednostki zapożyczone wprost z rzeczywistości. Nie zabraknie flar, pancerzy i trybów maskowania stealth, różnych rodzajów amunicji i paliwa. Resztę widać na zdjęciach zamieszczonych obok niniejszej zapowiedzi, a także w demie, które już niedługo powinno pojawić się w sieci. I jeśli okaże się ono równie dobre co powyższa lista atrakcji, to możesz już szykować się na prawdziwy hit. Grę, która zdetronizuje Vulture i pokaże Crime Cities, gdzie raki zimują (a zimują ponoć w jeziorach).