rp_hobby12.jpgKażdy z nas chodził do szkoły i ma na jej temat wyrobione zdanie. Choć wcielane są w życie coraz to nowe programy nauczania, przez oświatę przetaczają się kolejne reformy, przybywa pomocy dydaktycznych, gdy patrzymy na nasze dzieci, niechętnie wędrujące do szkoły i ze znudzeniem odrabiające zadania domowe, mamy wrażenie, że tak naprawdę niewiele się zmieniło. Nauczyciele za rzadko opuszczają mury klas z uczniami. W przeciwieństwie do edukacji zachodnioeuropejskiej wciąż nie doceniamy roli, jaką odegrać może turystyka w procesie edukacji i wychowania. Dzieciom, które w zasadzie każdą informację wyszukać potrafią w internecie, nie potrzeba już tylu godzin teoretycznych wykładów, co dawniej. Chcą – i powinny – zobaczyć rozmaite miejsca i obiekty na własne oczy, w muzeum – zwykle dziś interaktywnym – dotknąć i wypróbować, co się tylko da. W polskiej szkole wycieczki należą do rzadkości, „wydzielane” są uczniom najwyżej raz na rok i nie zawsze mają charakter edukacyjny. Trudno poszerzać horyzonty i marzyć o wielkich odkryciach siedząc za tą samą szkolną ławeczką, co własny ojciec i dziadek.