Ostatnio postanowiłam odwiedzić moją starą szkołę podstawową. Potrzebowałam pewnych informacji od mojego byłego nauczyciela historii. Pisałam referat na studiach i miałam dość trudny temat, w którym ten właśnie człowiek mógł mi pomóc. To był prawdziwy pasjonat i znawca historii. Zadzwoniłam wcześniej do niego, zaprosił mnie do szkoły. Pierwsze co mnie zaskoczyło po wejściu do budynku, to był jego wystrój. Wszystko wyglądało tak jakby szkoła wybudowana była wczoraj, a nie lata temu. Wszystko lśniło nowością. Na korytarzu były liczne gabloty z pucharami, na ścianach wisiały dyplomy uczniów a w centralnym miejscu znajdowała się gablota na sztandar. Co prawda kiedyś ten sztandar widziałam, ale nigdy nie zwróciłam na niego aż takiej uwagi. Był piękny i wspaniale wyeksponowany w tej gablocie. Stałam przed nim i aż łezka mi się w oku zakręciła. Ale nie miałam czasu by się tu roztkliwiać. Miałam przecież umówione spotkanie. Mój nauczyciel przyjął mnie dosłownie z otwartymi ramionami. Zawsze się lubiliśmy, ale ten jego gest mnie rozczulił. W ogóle cała ta sytuacja, ta gablota z sztandarem, widok starych murów, sprawił, że rozkleiłam się na dobre. Powiedziałam to wszystko historykami, widać było że też się wzruszył. Dopiero po dłuższej chwili przedstawiłam mu z jakim problemem do niego przyszłam.